Na początku musimy się zastanowić jakiego rodzaju muzyki chcemy się nauczyć grać.Bo jeśli jesteśmy zakochani w muzyce klasycznej lub flamenco to nie ma innej opcji jak chwycić gitarę klasyczną.
Ale jeśli chcemy grać bardziej rockowo-blusowo-rozrywkowo to (i tu pewno wielu gitarzystów się ze mną nie zgodzi) omijajcie gitarę klasyczną szerokim łukiem. Ja właśnie na takiej gitarze zaczynałem i dlatego jej nie polecam. Już samo jej brzmienie jest dalekie od rockowego co bardzo mnie irytowało. Poza tym jak taka gitara wygląda chyba każdy wie.Bardzo szeroki gryf oraz grube nylonowe struny.Jednak palce bolą od nich wcale nie mniej niż od innych strun.Mnie bolały tak mocno że musiałem zrobić na 3 dni przerwę bo nie mogłem ich wogóle dotknąć nie mówiąc już o grze.
Każdy z nas nie raz spotkał się ze stwierdzeniem ,że najlepiej uczyć sie na gorszym sprzęcie(bez względu na to czego się uczymy),bo jak na takim się nauczymy to pożniej damy sobie radę na każdym.Swięta prawda,tylko po cholerę się męczyć??? Po co ryzykować że znienawidzimy coś,czego tak bardzo chcieliśmy się nauczyć???
Szybko zmieniłem gitarę klasyczną na jakiegoś dobitego akustyka,ale wpadłem z deszczu pod rynnę.Gitara nie stroiła i cały czas wydawało mi się że to ja robię coś nie tak.O mały włos nie rzuciłem tego wszystkiego w cholerę.Miałem jednak w sobie dużo samozaparcia i to na tej gitarze tak naprawdę wszystkiego się nauczyłem.Strach pomyśleć ile o niebo bardziej uzdolnionych ludzi przerwało naukę gry bo ktoś im wcisnął kit że na początku trzeba się pomęczyć.Gówno prawda! Gdybym miał uczyć kogoś grać zaproponowłbym mu gitarę ...elektryczną.Nawet nie musiałaby być podłączona.Jeżeli już to ewentualnie do jakiegoś tam głośniczka ale bez żadnych efektów. Gitara elektryczna ma to do siebie,że ma cieniutki ,wąski gryf oraz struny bardzo blisko progów co wpływa na duży komfort łapania akordów bo nie musimy mocno przyciskać strun żeby dżwięk był czysty, przez co mniej będą bolały nas opuszki(ale niestety boleć i tak będą,to jest nieuniknione).Nauka wtedy jest bardzo przyjemna i nie musimy co chwila robić masażu przedramienia.Nową gitarę elektryczną dostaniemy w sklepie za ok 300 zł czyli prawie tyle samo co za akustyka.Ktoś zaraz powie że lepiej kupić akustyka bo można będzie go zabierać na biwaki a takiego elektryka to będziemy używać tylko w domu a za 300 zł to on pewno i tak jest do dupy.Z tymi biwakami to rzeczywiście akustyk ma przewagę,ale tutuł posta brzmi która gitara jest lepsza do nauki a nie która jest praktyczniejsza.No i taki tani elektryk wcale nie jest do dupy ,bo po pierwsze jest nowy,całkiem przyzwoicie stroi, ma gwarancję a jeżeli chodzi o brzmienie to tak naprawdę wcale nie jest najważniejsze to co jest w środku gitary ale to do czego ją podłączymy i przez jakie efekty przepuścimy dżwięk ale o tym napiszę w innym poście.
Wracając do tematu,kiedy pojmiemy już w krótkim czasie podstawy gry a opuszki nam stwardnieją bez trudu będziemy mogli przerzucić się na akustyka,a jeżeli będziemy mieć jakiś problem to na pewno się nie zniechęcimy bo będziemy mieć świdomość tego że już całkiem sporo umiemy.Pamiętam jak przesiadałem się z akustyka na elektryka to żadnego akordu nie mogłem zagrać czysto bo tak mocno dociskałem struny.
Rada dla początkujących-wybierzcie elektryka lub od biedy dobrego akustyka(o ile macie pieniądze bo zapłacicie za niego więcej niż 300 zł). Nie marnujcie czasu na naukę na jakiejś topornej gitarze bo po co się męczyć.Chyba że nie macie innego wyjścia.W takim wypadku lepiej zacząć naukę na gitarze z trzema strunami niż nie robić nic.
Wielkie dzięki! Odmieniłeś moje życie, w jednej chwili stało się prostsze. Wspaniale, że znalazł się Ktoś, kto postanowił to wszystko opisać ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń